Królestwo Chrupiących Marchewek
Dawno, dawno temu, w sercu zielonego lasu, istniało królestwo królików. Było to miejsce, gdzie króliku Królowi Krzykowi oraz jego mieszkańcom nigdy nie brakowało chrupiących, soczystych marchewek. Każdy królik w królestwie uwielbiał je ponad wszystko.
Pewnego dnia mały królik o imieniu Rufus postanowił przeżyć nową przygodę. Chciał odkryć, co kryje się poza dobrze znanymi kopcami marchewek. Rufus z natury był niezwykle ciekawski, a opowieści starszych królików o tajemniczym Srebrnym Korzeniu rozpalały jego wyobraźnię. Podobno miał on magiczną moc zwiększania plonów.
– Mama, mogę dzisiaj wyruszyć na wyprawę? – zapytał Rufus, podskakując dookoła swojej mamy, pani Królikowej.
– Oczywiście, Rufusie, ale pamiętaj, żeby nie oddalać się zbytnio – odpowiedziała pani Królikowa, uśmiechając się z miłością.
Tak więc Rufus skakał radośnie w stronę ciemniejszej części lasu, gdzie jeszcze nigdy wcześniej nie był. Skakał i podskakiwał, aż dotarł do miejsca, gdzie drzewa zasłaniały całe słońce, a ziemia była miękka pod jego łapkami.
– Ojej, jak tu inaczej! – powiedział do siebie Rufus, rozglądając się z zaciekawieniem.
Nagle zauważył coś błyszczącego wśród korzeni starego dębu. Gdy podszedł bliżej, zobaczył Srebrny Korzeń! Jednak nie był sam – obok leżała skulona mała myszka, która wyglądała na bardzo zmartwioną.
– Cześć! Co się stało? – zapytał Rufus, podbiegając do myszki.
– Och, witaj. Jestem Meri. Zgubiłam się i próbowałam znaleźć korzeń, by wrócić do domu, ale nie mogę go wyrwać – poskarżyła się myszka ze smutkiem.
Rufus poczuł, że musi pomóc Meri. Razem postanowili spróbować wyrwać korzeń, choć nie było to łatwe. Ciągnęli i ciągnęli, ale korzeń był ciągle wbity głęboko w ziemię.
– Spróbujmy współpracować! – zasugerował Rufus, przypominając sobie, jak ich mama zawsze mówiła, że razem łatwiej coś osiągnąć.
Razem z Myrą, zaczęli pracować w doskonałej synchronizacji. Najpierw Rufus pociągał, potem Meri prężyła wszystkie swoje siły, aż w końcu korzeń ustąpił!
– Udało się! – zawołali oboje, a ich oczy błyszczały z radości.
Pomoc Meri okazała się dobrym pomysłem, bo dzięki niej mogli wrócić bezpiecznie do królestwa królików. Rufus podzielił się swoim odkryciem i od tej pory korzeń pomagał wszystkim mieszkańcom w zwiększaniu plonów marchewek, tak że zawsze mieli ich pod dostatkiem.
Królik Król Krzyk był zachwycony odwagą Rufusa. Wygłosił mowę na jego cześć, a Rufus stał się bohaterem królików. Wszystkie króliki nauczyły się, jak ważna jest współpraca i pomaganie sobie nawzajem.
Od tego dnia stało się tradycją, że raz do roku, podczas święta Chrupiącej Marchewki, Rufus i Meri opowiadali młodym królikom swoją przygodę, przypominając, że odwaga i przyjaźń mogą przynieść wiele dobrego, gdziekolwiek się znajdą. I żyli wszyscy długo i szczęśliwie, chrupiąc soczyste marchewki po wsze czasy.