Wielki Wyścig na Polanie

Jowita Kwolek

Wielki Wyścig na Polanie

W małym miasteczku, gdzie każdy znał każdego, znajdowało się niezwykłe miejsce – Polana Aut. Codziennie zbierały się tam samochody z okolicy, by wymieniać się nowinkami i planować różne przygody. Najbardziej wyczekiwane wydarzenie roku miało właśnie się odbyć – Wielki Wyścig.

Wśród wszystkich samochodów było małe, czerwone autko o imieniu Bąbel. Bąbel był najmniejszym autem w okolicy, ale za to pełnym energii i zapału. Jego największym marzeniem było wziąć udział w Wielkim Wyścigu i, kto wie, może nawet wygrać! Bąbel podjechał na Polanę, gdzie już czekały inne auta: szybki jak błyskawica sportowy Sam, dostojna limuzyna Honorata i olbrzymia ciężarówka, a zarazem depesza każdej akcji, Tadeusz.

– Cześć, Bąbel! Gotowy na wyścig? – zagadnął Sam, przetarłszy lusterka.
– Pewnie, Sam! Dam z siebie wszystko! – odparł Bąbel z uśmiechem.
Honorata, zauważając entuzjazm Bąbla, pochyliła się nieco.
– Pamiętaj, Bąblu, że nie tylko szybkość się liczy. Czasem trochę strategii i odrobina szczęścia także są ważne.

Kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca na linii startu, serce Bąbla biło szybciej niż kiedykolwiek. Cała Polana brzmiała od dopingu mieszkańców, którzy zebrali się, by oglądać ten emocjonujący wyścig. Gdy sygnał startu zabrzmiał, samochody ruszyły z piskiem opon.

Sam oczywiście objął prowadzenie, szybko zostawiając resztę stawki za sobą. Tadeusz robił, co mógł, by dogonić liderów, a Honorata jechała równomiernie, oszczędzając paliwo na ostatnich metrów. Bąbel, mimo swojego zapału, znalazł się na końcu. Jednak nie poddawał się i jechał dalej swoim tempem.

W połowie trasy wszyscy samochody musiały stawić czoła niewielkiemu wzgórzowi. Dla Bąbla to było poważne wyzwanie, ale nie zamierzał się poddać. Gdy dotarli na szczyt, okazało się, że Tadeusz miał problem z hamulcami i utknął na wzniesieniu.

Przeczytaj  Bajka o wyścigu do Słonecznego Wzgórza

– Potrzebujesz pomocy, Tadeuszu? – zawołał Bąbel, zatrzymując się obok ogromnej ciężarówki.
– Tak, mały przyjacielu, w tym momencie każda pomoc się przyda – odpowiedział Tadeusz, starając się opanować sytuację.

Bąbel, mimo swojej niewielkiej mocy, wspiął się jeszcze bliżej i pomógł Tadeuszowi unormować ciężar na zboczu. Kiedy tor wyścigowy stał się znów dostępny, ruszyli razem, choć w tyle zawodów, nabierając nowej energii.

Tymczasem Sam wpadł w drobną pułapkę błotną niedaleko mety. Ryk jego silnika był coraz słabszy. Gdy Honorata zobaczyła co się dzieje, zajedzie w stronę Sama i wspólnie wydostali się z tarapatów. Wspierali się nawzajem, koncentrując się na zakończeniu wyścigu z uśmiechami na zderzakach.

Kiedy wszyscy dojechali na metę, mieszkańcy przywitali ich gromkimi brawami. Choć Sam pierwszy przekroczył linię mety, to serca wszystkich naprawdę wygrało Bąbel. Pokazał całą odwagę i wsparcie, jakiej potrzebowała załoga. Bąbel zrozumiał, że czasem warto pomóc przyjaciołom, bo to znacznie więcej znaczy, niżby się mogło wydawać.

Od tamtego dnia Bąbel stał się bohaterem w miasteczku nie z powodu szybkości, ale dzięki wielkiemu sercu i życzliwości, które nigdy nie przegrywają.

Udostępnij ten artykuł
Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *