Samochodowy wyścig przyjaźni

Jowita Kwolek

Samochodowy wyścig przyjaźni

W małym miasteczku Samochodowo, gdzie każdy pojazd miał swój własny przydomek, mieszkały trzy auta: szybki sportowy wóz Max, niezawodna ciężarówka Tina i zabawny maluch Wiśniak. Mimo że wszyscy byli różni, uwielbiali spędzać czas razem, pomagając sobie nawzajem i ucząc się nowych rzeczy.

Pewnego pogodnego dnia, kiedy słońce wesoło świeciło, do miasteczka przyjechał nowy samochód – elegancki i nowoczesny kabriolet o imieniu Hugo. Jego lakier błyszczał w słońcu, a silnik wydawał przyjemny, niskotonowy dźwięk. Hugo, zauważywszy grupkę samochodów, podjechał do nich i zaproponował:

– Cześć, jestem Hugo. Może macie ochotę na wyścig? Chciałbym sprawdzić, jak szybkie są samochody w Samochodowie!

Max, najwyraźniej podekscytowany, od razu się zgodził.

– Jasne, dlaczego nie! Zobaczymy, kto jest najszybszy!

– A czy mogę się przyłączyć? – zapytała Tina, kiwając reflektorami. – Mogę nie być szybka, ale potrafię gonić do końca!

Wiśniak również wysunął się do przodu, obracając lusterkami jakby były uszami.

– I ja także! Może jestem mały, ale moja prędkość zdziwi wielu!

Hugo uśmiechnął się i ustawił przy linii startu. Mieszkańcy Samochodowa zebrali się, by obejrzeć wyścig. Kiedy sygnał startowy wybrzmiał, auta ruszyły jak strzała. Max szybko wyprzedził Hugona, ale Tina z Wiśniakiem zostawali w tyle.

– Nie przejmujcie się! – krzyknęła Tina do Wiśniaka. – Naszą siłą jest wytrwałość!

Wiśniak przyspieszył, starając się nadrobić stratę. Max i Hugo byli ramię w ramię, ale wtedy na horyzoncie pojawiły się kłopoty. Przed nimi rozciągała się kałuża błota. Max nie zdążył wyhamować i utknął. Hugo, zauważywszy to, zatrzymał się, aby mu pomóc.

– Potrzebujesz pomocy, Max? – zapytał, cofając się.

– Nie spodziewałem się tego! – przyznał Max ze skruchą. – Dzięki, Hugo.

Przeczytaj  Wielki Wyścig na Polanie

Tymczasem Tina z Wiśniakiem nadjechali i również zatrzymali się przy Maxie. Tina szybko złapała linką Maxa i razem z Hugonem pomogli wyciągnąć go z błota.

– W drużynie siła! – powiedział Wiśniak, podskakując z radości.

Nie przejmowali się już wyścigiem. Po przygodzie z błotem wszyscy zrozumieli, że ważniejsza jest przyjaźń i wzajemna pomoc niż rywalizacja.

Wieczorem, kiedy słońce już zachodziło, cztery auta stały razem na parkingu.

– Dzięki wam wszystkim za pomoc – powiedział Max. – Dziś nauczyłem się, że nie zawsze chodzi o to, kto jest najszybszy.

– Masz rację, Max – odpowiedział Hugo. – Cieszę się, że mogłem dołączyć do waszego grona. Takie przygody tylko nas zbliżają!

Od tego dnia wszystkie samochody w Samochodowie wiedziały, że choć wyścigi mogą być ekscytujące, najważniejsza jest prawdziwa przyjaźń. A Hugo stał się jednym z ich najlepszych przyjaciół, z którym dzielili niezliczone przygody na drogach i we wspólnych marzeniach o przyszłych wyzwaniach.

Udostępnij ten artykuł
Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *